Geoblog.pl    marecki    Podróże    Od połowy czerwca Sejny aż do około Połowy Sierpnia.    Wprowadzka do starego domu, Stabieńszczyzna koło Sejn.
Zwiń mapę
2009
12
sie

Wprowadzka do starego domu, Stabieńszczyzna koło Sejn.

 
Polska
Polska, Stabieńszczyzna
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5 km
 
Wprowadziłem się jeszcze tego samego lata. Okazało się, że ktoś już tam mieszka. Były to oczywiście myszy. Cały dom był opanowany przez nie. Na szczęście Dostałem od kolegi kotkę z małymi, z których to z tych małych później tylko jeden się zachował.
Na tej Stabieńszczyźnie w sumie niewiele się działo. Trochę to był monotonny okres, bo pracowałem w Sejnach w urzędzie.
Tak to trwało przez parę miesięcy. Tu cytat z mojego bloga, który wtedy założyłem. To było na jesieni 2009. Jakoś to na początku listopada było:
"Jesień
Siedzę tak i czytam te swoje poprzednie posty i dochodzę do wniosku, że chyba nie miałem o czym pisać. Kasować je czy nie? Ktoś to w ogóle czyta?
No nic. Jesień. Siedzę w tej chacie zmurszałej, użeram się z kotami. Dobrze bo chociaż myszy łapią a właściwie łapie bo tylko Mufka łapie. Mały nie łapie. Chyba mu (jej?) się nie chce. Może to i racja - po co się wysilać. I tak wyjdzie na to samo. No i tak siedzę i siedzę. Po pracy oczywiście. Tzn w pracy też siedzę, jak wracam z pracy też siedzę. Cały czas ta sama pozycja. Teraz tylko na wpół leże i ogarnia mnie jesień.
Żarówka na zewnątrz się przepaliła...jakiś miesiąc temu. Dziś ją wymieniłem bo wkurzało mnie nabieranie wody ze studni po ciemku. Lodówka się robi na zewnątrz - i bardzo dobrze bo wewnątrz nie mam żadnej. Trzymałem jedzenie w torbie powieszonej w przedsionku, żeby się nie psuło. No i dziś jak już produkty się skończyły oprócz chleba, patrzę w ten chleb a tam kurna mysie kupy. Sobie myślę - super - jadłem chleb z mysim gównem w środku. Jakoś nic mi nie jest ale sam fakt, że jadłem czyjś kał nie wpływa na dobry nastrój, szczególnie w tych okolicznościach pory roku.
Burza mi ostatnio mówił, że widział jakiś program w telewizji o myszach, że naukowcy obserwowali pomalowane fluorescencyjnie myszy jak chodzo po ludziach w nocy, że na twarz wchodzą. No super się mieszka na tej wsi. No ale cóż, co za różnica, jak mieszkałem w bloku to chodziły po mnie karaluchy i jakoś mi to nie przeszkadzało. Jak już pisałem, koty jakoś ratują sytuację. Wolę widzieć krew myszy na podłodze niż jej gówno w chlebie. Hehe no to nawet zabawnie mi się napisało ;) ale kojarzy mi się z jakimś filmem.
No i tak to się mieszka na tej wsi. Ludzie mówili, że tak bedzie, wiedziałem, czego się spodziewać no i jakoś się z tym pogodziłem. Tak wiem, przydałby się jakiś aparat, fotki jakieś no ale nie mam.
Jesień. Niby na jesień trochę zawsze się grało. Może coś tu jeszcze się rozkręci, chociaż przy tej ilości czasu, braku funduszy na dobre instrumenta jakoś kiepsko to widzę.
Ech marnośc nad marnościami i nihil novi.
Dobranoc. Sam sobie mówię bo i tak nikt tego nie czyta. Mam nadzieję."

Hehe jak to teraz czytam to banan mi się ciśnie na gebę :)

Tak to trwało aż do grudnia 2009, kiedy pojechałem na święta na prawie miesiąc do Kołobrzegu.

Jakość fotek niektórych niestety słaba bo nie posiadam aparatu a ta z kotem robiona jakąś padaką nokią.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
marecki
Marecki
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 30 wpisów30 0 komentarzy0 7 zdjęć7 0 plików multimedialnych0